Przeglądam właśnie tag…

Przeglądam właśnie tag #krakow i zobaczyłem ten wpis. To może na szybkości opiszę co się stało. Umowę najmu lokalu podpisałem miesiąc przed pierwszym lockdownem, chciałem wystartować na wiosnę, ale z braku ludzi na mieście udało się dopiero pod koniec maja. Przez wcześniejszy czas robiłem gruby remont, zdjęcie poniżej, wpakowałem w to dużo czasu swojego, sporo kasy, planów. To był mój pierwszy biznes, nie licząc jakiegoś małego handlu na allegro, tak że dużo się uczyłem na bieżąco. W gastronomii spędziłem ponad dziesięć lat, a te ostatnie przed wirusem na rynku głównym za barem. To były takie lata że wszystko co się otwierało to szło grubo więc myślałem że może w końcu przejdę na swoje. Niestety pandemia ograniczyła możliwość w sezonie zarobienia szekli w takim stopniu żeby to się opłacało trzymać przez zimę, zwłaszcza że byłem tam tylko ja jako pracownik, zero wolnego dnia. Postanowiłem wtedy że kończę imprezę i szukałem kogoś komu bym mógł ten lokal sprzedać, może jego wizja będzie lepsza od mojej, było kilku oglądających, ale nie dało się tam zrobić kebaba i tylko jeden gość powiedział że chce tam robić gofry, i weźmie ode mnie na sto procent, ale dopiero od stycznia bo właśnie wchodziła kolejna fala korona. Ja już byłem na wypowiedzeniu umowy, akurat do końca roku, więc fajnie że ktoś ode mnie odkupi sprzęty jakieś, rzuci coś za remont. Niestety gość mnie tylko zwodził i w styczniu całkiem zrezygnował. Zadzwoniłem do właściciela lokalu, było to 4 lutego. Powiedział mi wtedy że ten remont który zrobiłem, z przystosowaniem pod gastronomię, wentylacja, kilka zmian w układzie żeby sanepid odebrał, spowodowało to dla niego straty i że jak mu zapłacę 12 tysięcy to możemy się rozstać, a z kaucji 7 tysięcy to już nic nie ma bo przecież drugi miesiąc zajmuje lokal bez umowy (czynszu było 3k – teraz wiem że to za dużo jak na 16 m², ale wcześniej wydawało mi się że będzie ok). Powiedziałem mu wtedy że jak tak to ja mam trzy tyg jeszcze tu i ja mu przywrócę lokal do takiego stanu jaki był, czyli same gole ściany, regips i nic więcej. Jutro lub pojutrze lokal będzie odbierać (dziś była próba ale dojebał się że nie są ściany super gładkie i że mam dwa dni żeby to zrobić, a on jest taki szczodry że mi nie będzie liczyć już za marzec za ten czas). Dostałem od pisiurów 5k w lipcu za co byłem wdzięczny, niestety na żadną inną pomoc się nie załapałem. Cieszyłem się też z tego przywracania do stanu zerowego bo przynajmniej przez to gość nie zarobi na mojej pracy, a ewidentnie chciał mnie wykorzystać na 12 tys i jeszcze mieć lokal wyremontowany. Sprzęty wywiozłem do domu rodzinnego pod miastem, dużo tego nie było, ale nikt ode mnie nie chciał tego kupić, a nie chciałem oddać za 20 procent wartości (dużo tego nie było bo witryna do lodów się zjebala i wzięli ja z Czytaj dalej...

Pisałam ci @Amishia, że…

Pisałam ci @Amishia, że lepiej zapobiegać niż „leczyć”, a w tym przypadku zabijać i żebyś do tych swoich wpisów dodawała odnośnik o metodach antykoncepcji https://www.youtube.com/watch?v=sdl1HQNvlH4 Ale widzę biznes musi się kręcić. Nie dajcie się nabrać na jakąś ciocie basie z berlina która jest taka dobra i rozdaje tabletki poronne za darmo. Oni to sprzedają za 75 Euro. #oswiadczenie #aborcja #takaprawda #konfederacja #bekazlewactwa #biznes Czytaj dalej...

Znowu słyszałem w tramwaju te…

Znowu słyszałem w tramwaju te polackie wytyki, że ktośtam cośtam dostał od rodziców i „sobie w życiu nie poradzi”. Iks de. Z moich obserwacji moich znajomych wynika, że facet/dziewczyna dostała w młodym wieku mieszkanie od starych to w życiu będzie miała już tylko lepiej. Tutaj najczęściej jest podczepiane kolejne, ludowe twierdzonko, że „jak rodziców braknie” to ma przejebane. Kolejne iks de. W 95% to jest tak, że i bez rodziców jest ok, bo taka osoba dziedziczy zwykle charakter, wychowanie, godność – czyli zestaw cech, których nie posiada przeciętny robak. A mając spłacone mieszkanie, często nawet dwa, oszczędności, być może udziały w jakimś rodzinnym biznesie, takie „dziecko rodziców” może bez problemu rzucić papierami w gównorobocie i szukać lepszej, zdobyć dobre wykształcenie itd. Często powyższe jest w zestawie „hurr durr jak tak można BRAĆ PIENIĄDZE OD RODZICÓW”. Największe iks de. Jak starych stać to co mają nie dać swojemu dziecku. A czemu dziecko miałoby nie brać? Dobra, część ma aż taki ambitny charakter, że chce dość samemu i często tak się dzieje (tutaj znowu: cechy odziedziczone po starych), ale bez jaj – nie ma absolutnie nic zdrożnego w przyjmowaniu pomocy od własnych rodziców, których na to stać i chcą pomóc. #przemyslenia #takaprawda #biznes #przegryw #wygryw #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow Czytaj dalej...

W zalesiu rozmowy…

W zalesiu rozmowy rekrutacyjne to jest dramat. Moja różowa poszła na drugi etap rozmowy jako osoba ds administracji czyli jakieś faktury, kalendarz pasjans ( ͡° ͜ʖ ͡°) etc. Przyjechał szefo, łysy pan ubrany z bluze i kolejno: -Wyśmiał zainteresowania kandydatki -Wyśmiał temat pracy licencjackiej -Leciał na wulgaryzmach -Śmiał się z stalkingu „bo mają taki wewnętrzny żart wewnątrz firmy” -No i perełka. Nie dał czasu do zastanowienia się do podpisania umowy bo porównał to do „Tindera i bycia sparowanym z dwoma facetami, gdy jeden oferuje kawę, to nie pisze się mu, że czeka się na odpowiedź drugiego” XD Rózowa oczywiście z RIGGCzem, nie przyjęła oferty, napisała opinie na goworku, po czym dzwoni do niej pan prezes. „Ma pani 7 dni na usunięcie opinie bo skontaktuje się z panią mój mecenas dziura w dupie”. xD Ciekawy pan, jakby ktoś chciał skorzystać z usług jego firmy zostawiam NIP: NIP: 9721089578 REGON: 361149917 #pracbaza #januszebiznesu Czytaj dalej...

XDDDD Mamy w #pracbaza dość…

XDDDD Mamy w #pracbaza dość elastyczny grafik, jak komuś nie pasuje jeden dzień to swobodnie można się dogadać. Między pracownikami się dobrze dogadujemy. No a szef to taki #januszebiznesu trochę (nawet ma wąsa). Co 2 tyg trzeba wpaść na magazyn w sobotę – niby często zgłaszają się chętni, ale no wiadomo że czasem trzeba się pomęczyć żeby tego chętnego znaleźć. Ostatnio były problemy bo za mało osób się zgłosiło, to szef postanowił ze będzie płacił 30% więcej za godziny w sobotę (26zl zamiast 20zl na godzinę). No to od razu miejsca się zapełniły – sam chciałem się zgłosić ale akurat w tą sobotę mi coś wypadło. No i co istotne, sobota była płatna od razu w poniedziałek – do ręki. No i chłopaki dzisiaj dostali pieniądze za sobotę licząc z normalną stawką XDDDD myśleliśmy wszyscy że po prostu błąd i przyzwyczajenie, a oni poszli go poinformować. Szefu zrobił zebranie i uznał ze nie będzie płacił więcej za to że ktoś łaskawie specjalnie przyjdzie do pracy XDDDDDDDD i że to był test, a jak ktoś pracuje tylko dla pieniędzy to mu się nic nie należy XDDDD No kisne Czytaj dalej...

Mięso, samoloty i nowa wojna…

Mięso, samoloty i nowa wojna klimatyczna >>> ZNALEZISKO Polecam każdemu tekst z portalu #kulturaliberalna, będący opisem/recenzją książki Nowa wojna klimatyczna. Fragment, który powinien zainteresować Mann wielokrotnie i z całą mocą podkreśla następującą rzecz: z punktu widzenia walki o powtrzymanie globalnego ocieplenia nie ma sensu wzajemnie rozliczać się z tego, ile kto je mięsa albo lata samolotem. Dyskusja wchodzi w ten sposób na złe tory. Jeśli zawstydzamy innych z powodu jedzenia kotleta, odpowiedzialność za zmiany klimatu zostaje przerzucona z barków koncernów paliwowych na jednostki. Do tego, jeśli ekologia jest kwestią „stylu życia”, to zaczyna wyglądać na to, że nie wszystkich stać na „ekologiczny styl życia” – co podważa sens polityki klimatycznej. Tym samym odwracamy uwagę od realnego problemu, jakim jest przemysłowa emisja gazów cieplarnianych. #nauka #swiat #ekonomia #globalneocieplenie #gruparatowaniapoziomu #ekologia #mikroreklama Czytaj dalej...

#ciekawscycom Kiedy marka…

#ciekawscycom Kiedy marka staje się… zbyt wielka Co łączy schody ruchome, aspirynę i jo-jo? Każdy z nich stał się ofiarą zjawiska znanego w języku angielskim jako “genericide” (w wolnym tłumaczeniu “generalizacja”). Rhodri Marsden bada zagrożenia związane z wszechobecnością produktów i skomplikowaną batalię prawną, którą wywołuje. Dziennikarz w ten sposób rozpoczyna swój wywód: „w jednym z moich najczęściej pojawiających się snach, w których wyobrażam sobie równoległy świat, gdzie jestem niewyobrażalnie bogaty i potężny, wymyśliłem i opatentowałem system ostrzegający przed przepełnieniem wanny o nazwie Liquobeep. Ustrojstwo to wisi nad wanną i wydaje dźwięk, gdy woda osiąga prawidłowy poziom – wynalazek jest okrzyknięty najbardziej błyskotliwym gadżetem domowym dekady i natychmiast zostaje przerobiony by pełnić swoją rolę w zlewach, basenach, kanalizacji, rzekach i zbiornikach wodnych. Czuję uderzenie ciepła, kiedy słyszę, jak ludzie mówią: “Muszę zrobić Liquobeep” lub “Powinieneś to zliquobeepować” i ogromną dumę, gdy Liquobeep w końcu oznacza każde działanie, które wykonujesz, aby odeprzeć potencjalne niebezpieczeństwo lub zagrożenie. W tym momencie mój znak towarowy przeniósł się do domeny publicznej, moje imperium biznesowe upada, a ja wynurzam się z jawy, pokryty potem, podczas gdy piszczenie cofającej się ciężarówki przebija się wśród dźwięków gdzieś w oddali.” Takie rzeczy się zdarzają. W języku angielskim określa się to jako “genericide”, a firmy odnoszące sukcesy i ich prawnicy prowadzą nieustanną walkę przeciwko temu zjawisku. “Genericide” to najokrutniejsza ironia. Firma może wymyślić genialną strategię marketingową, która skutecznie wyniesie produkt na szczyt swojego sektora, ale jeśli jego znak handlowy stanie się tak kolokwialny, że zacznie oznaczać całą kategorię produktu, może go zabić – i zabić zyski, gdyż inne firmy zaczynają czerpać korzyści z takiego obrotu spraw. Historia jest przesiąknięta momentami, w których firmy i wynalazcy, nieświadomi zagrożenia, zaczęli mieć problemy z kontrolowaniem swoich znaków handlowych. Hoover jest jednym z najbardziej oczywistych przykładów dla Brytyjczyków, ale takie marki jak “zipper” (“zamek błyskawiczny”) i jo-jo utraciły swój status sprzed kilkudziesięciu lat – rzecz jasna nadal ma to miejsce, a “netbook” i “pilates” to jedne z najnowszych przykładów. Przykłady nadszarpniętych znaków towarowych Escalator Po zgłoszeniu znaku towarowego przez Charlesa Seebergera w 1900 roku konkurenci marki Otis, producenta schodów ruchomych “Escalator”, zostali zmuszeni do odnoszenia się do swoich produktów jako “motorstairs” lub “electric stairways”, zamiast używania terminu “escalator” (dzisiaj przyjętego w języku angielskim jako schody ruchome). Jednak wszystko zmieniło się w 195 Czytaj dalej...