Co ja właśnie przeczytałem….

Co ja właśnie przeczytałem. Amazon gdy 4 fala się rozpędza luzuje obostrzenia xD Znosi limity w autobusach i zmniejsza odstęp z 2m do 1.5. Oraz zaprzestali pomiaru temperatury na wejściu. Gdy zachorowań było po 100 dziennie to za wejście w 3 osoby do windy były zjeby i zdjęcia z monitoringu. Gestapo krążyło i każdego kto chociaż rozmawiał kazało się odsunąć. A to było przy 100 dziennie, a teraz jak dochodzi do 10k to luzik xD Dodatkowo za przyjście chorym do pracy dadzą 4zł extra do godziny jak do końca roku będziesz miał 100% frekwencji, i dobry amazon żeby pracownik nie stracił tej premii zrezygnował z pomiaru temperatury na wejściu. I widzę jak ludzie chodzą i kaszlą wszędzie. Hipokryzje wyjebało w kosmos gdy skumali że nie dadzą rady tego utrzymać bo kasa musi się zgadzać. #koronawirus #amazon #januszebiznesu #pracbaza #hipokryzja Czytaj dalej...

Wiecie czego mi brakuje w…

Wiecie czego mi brakuje w sporze Kaczyński-UE? Tego, co można byłoby wygrać. W normalnym sporze albo się przegra i się coś traci, albo się wygra i się coś zyskuje. Tutaj Kaczyński rozpętał spór, w którym jak przegramy, to stracimy środki unijne albo w ogóle wylecimy z UE. Jak wygramy to… absolutnie nic nie zyskamy, w najlepszym przypadku będziemy na pozycji wyjściowej ¯_(ツ)_/¯ Przecież to jest jakiś piramidalny absurd. W życiu nie widziałem tak idiotycznego sporu i nie rozumiem, jak w ogóle ktokolwiek może popierać Kaczafiego. #polityka #bekazpisu #polska #uniaeuropejska #zarobki #finanse #ekonomia Czytaj dalej...

Ledwo run na kurniki…

Ledwo run na kurniki wyhamował, a banki już spieszą z wiadomością, że nie ma żadnej bańki i zapraszają do brania pod korek. XD A żeby było lepiej to ci sami analitycy pisali pół roku temu, że spadki będą, a owszem, ale jakby podniesiono stopy, a przecież stopy będą podniesione dopiero w drugiej połowie 2022. No a teraz, jak stópki poszły do góry, to puszczają analizy, że nie ma bańki. #nieruchomosci #mieszkanie #ekonomia #gospodarka #banka Czytaj dalej...

Jakiś synek tutaj płacze, że…

Jakiś synek tutaj płacze, że jego kumpel nie dostał roboty w #lidl jako kasjer. Prawda taka, że jeżeli to młody chłopak z perspektywami to nie jest on odpowiednim pracownikiem do takiego sklepu. Oni bardziej szukają osób dla których praca jako kasjer to jest ich wierzchołek możliwości – beż obrażania nikogo, bo to wcale nie jest łatwy zawód. Do tego doświadczenie na podobnym stanowisku, a kończąc na tym, że pani Grażynka z HR wybierze z wyselekcjonowanej grupy pewnie te które przyszły najprędzej albo kto się jej z wyglądu podoba – kto ją skontroluje? Sam pamiętam jak odrzucali mnie jak bylem w kiepskiej sytuacji i szukałem pracy nawet za minimalna xD Odrzucili mnie jako magazyniera, pomocnika elektryka, pracownika myjni samochodowej xDDD Czułem się jak ostatnie nic nie warte gówno. Na szczęście starczyło uwierzyć troszkę w siebie i posłać CV do jakiegoś międzynarodowego korpo na lepsze stanowisko i teraz mam jakieś 10x ta minimalna xD wiec nie ma co się zrażać i niszczyć sobie samooceny. Zwłaszcza, że pewnie te CV przechodzą przez jakiś system z machine learningiem (bo Lidl pewnie ma na to kase) co im wyswietla, że taki profil kandydata ma 80% szans na zmianę pracy w przeciągu 2 lat. #pracbaza #oswiadczenie #januszebiznesu #januszex Czytaj dalej...

Ja prdl jaki to jest dzban……

Ja prdl jaki to jest dzban… xD Przypomniałem sobie od razu dlaczego przestałem zaglądać na jakiekolwiek tagi poza „mecz” i współczuję tym, którzy muszą te wysrywy regularnie czytać. Ktokolwiek mający cokolwiek wspólnego z rynkiem deweloperskim w praktyce, kto budował coś sam, kto pracuje albo pracował w deweloperce, kto jest kumatym pośrednikiem który współpracuje z deweloperami itp – na tekst: „prawda jest taka, że muszą sprzedawać” powinien zawyć ze śmiechu. xD Prawda to jest taka, że większość deweloperów w PL to małe i średnie firmy, które nie budują same, tylko zawierają umowy z podwykonawcami na poszczególne etapy robót. Bo tak jest i taniej i łatwiej. Na dodatek finansują roboty budowlane kolejnymi transzami środków uzyskiwanych od klientów za pośrednictwem rachunku powierniczego z którego bank prowadzący rachunek powierniczy uwalnia transze w miarę postępu robót. Więc budowa jest w dużym stopniu „samofinansująca się” (poza oczywiście zakupem gruntu i okresową potrzebą dokapitalizowania spółki w momentach wahnięcia płynności). Ponieważ pozabudowlane, bieżące koszty działalności są niskie i łatwo redukowalne (miłe panie z biura sprzedaży można zwolnić i zastąpić za jakiś czas innymi) zdecydowana większość deweloperów nie ma problemu z ograniczeniem aktywności inwestycyjnej w momentach dekoniunktury. Ani bank ziemi nie woła jeść, ani koszty stałe nie cisną, ani kredytów deweloperskich na karku nie ma (których zresztą banki wcale nie tak chętnie chcą udzielać, ale to inna sprawa). Czyli jeżeli na rynku robi się bryndza to deweloperzy idą w przeczekanie. „Ograniczają nowe projekty” – jak to się ładnie pisze. Zamiast czterech bloczków wybudują jeden. Przeprojektują lokale tak, żeby się łatwiej sprzedały. Postawią coś na gorszej działce. Zrobią jakiś projekt „budżetowy”, żeby się publika podnieciła, że ceny spadły. I teraz wchodzi cały na biało taki mickpl i twierdzi, że „prawda jest taka, że deweloperzy muszą sprzedawać!”. No muszą i już! Muszą budować, muszą sprzedawać mimo gorszej koniunktury, bo… bo w sumie nie wiadomo dlaczego. xD Deweloperscy giganci notowani na giełdzie to ułamek rynku, w każdym większym mieście dominuje drobnica, która nawet nie musi tłumaczyć się przed akcjonariuszami. Zresztą jacy akcjonariusze mieliby pretensje do firmy, która nie ryzykuje na niepewnym rynku? Czyli deweloperzy nie mogą ani budować mniej, ani gorzej, ani w gorszych lokalizacjach, ani w ogóle ciąć po kosztach. Muszą budować i to nie dość, że w tej samej ilości, to jeszcze tej samej jakości, a na koniec to taniej sprzedawać. Dużo taniej! Bo przecież bydzie wielkie #jebniecie a bańka penknie xD Co dalej? Ano pan ekspert twierdzi, że mieszkania nie będą się sprzedawać, bo większość Polaków nie ma oszc Czytaj dalej...

Jeszcze raz z innej strony,…

Jeszcze raz z innej strony, bo jeszcze nie wszyscy czają. AKT I. Kasa na nieruchomości Otóż na rynku są dwa rodzaje gotówki. Taka prawdziwa, którą mamy w kieszeni lub na kontach i wirtualna w postaci zdolności kredytowej. Jeśli chodzi o popyt tu i teraz to obie się sumują. Czyli jak Polaku robaku masz 20 tys. zł oszczędności i 400 tys. zł zdolności kredytowej to w sumie możesz dać panu deweloperowi maks. 420 tys. zł za mieszkanie. Więcej mu nie dasz, chociażbyś się zesrał. Oczywiście są wariacje typu małżeństwo ma więcej zdolności, bo razy dwa, na wkład pożyczamy od brata, szwagra i taty, ale mechanizm jest stały. Twoja kasa to zdolność kredytowa plus gotówka. AKT II. Kupujący Deweloperzy straszą funduszami, bo w wawie jakiś wykupił bloczek. Ludzie w to chyba wierzą, bo dużo można o tym poczytać. Faktem jest, że 99,5% zakupów to są osoby fizyczne. To są twarde, oficjalne dane. W Polsce w ostatnich latach oddaje się ok. 200 tys. mieszkań rocznie i 99,5% z tego kupują fiziole, czy to na inwestycje, czy na własne potrzeby. Jednocześnie większość zakupów to są zakupy na kredyt. Nieporozumienie bierze się z tego, że NBP jako „klienta gotówkowego” traktuje osobę, która ma więcej niż 20% wkładu własnego, czyli 20% wkładu plus złotówka, a 79,999% kredytu pod korek – i pyk, jesteś pan klient gotówkowy. AKT III. Cele zakupowe Wg oficjalnych danych publikowanych przez NBP i banki, prawie połowa zakupów to są zakupy na różne inwestycje, tj. wynajem, dalszą sprzedaż z przebitką czy po prostu kiszenie pieniędzy w kurnikach inwestycyjnych. To są dane i tak sporo zaniżone, bo w głównych ośrodkach szacuje się, że to nawet 3/4 wszystkich transakcji na rynku pierwotnym. Ile tego gdzie jest dokładnie to trudno powiedzieć, bo nikt nie robi szczegółowych badań, a ludzie w biurach deweloperów nie mówią po co im to. AKT IV. Stopy procentowe No więc skoro wiemy, że: 1. rynek jest zasilany głównie kredytem 2. sporo zakupów to inwestycje 3. inflacja leci na księżyc i dalej to pozostaje pytanie co się stanie jak RPP skorzysta z podstawowego instrumentu walki inflacją czyli podnoszenia stópek. Historycznie to było tak, że mieliśmy raz inflację wyższą raz niższą, ale zawsze stopy były wyżej od inflacji lub szybko ją doganiały. No tak to generalnie powinno wyglądać. I teraz najciekawsze: każdy 1% stóp do góry odpowiada z grubsza 10% spadkowi zdolności kredytowej. Inflację mamy ok. 6%, czyli jeżeli mielibyśmy normalnych ludzi w banku centralnym to kompromisowym rozwiązaniem (tj. aby kredytobiorcy się nie posrali), byłoby podniesienie stóp procentowych do ok. 3%. Od lipca za to mamy już nowe obowiązki z Rekomendacji S od KNF, która nakazała liczyć zdolność kredytową na maks. 25 lat – to obniżyło zdolność od lipca o ok. 10%. AKT V. Szklana kula Dajmy na to, że RPP podnosi stópki do 3% (a może dużo więcej), d Czytaj dalej...

Znajomy aplikował do #lidl i…

Znajomy aplikował do #lidl i nie zadzwonili do niego tylko dostał maila, że jednak go nie przyjmą, bo nie a szukajo pracowników ( ͡° ͜ʖ ͡°) kogo #lidl poszukuje na stanowisko kasjera? Osoby z wyższym wykształceniem czy jak? ( ͡° ͜ʖ ͡°) imo kasjer to tylko gównostanowisko gdzie wystarczo tylko chęci do pracy ¯_(ツ)_/¯ #heheszki #januszebiznesu #pracbaza Czytaj dalej...

Kultura prowadzenia biznesu w…

Kultura prowadzenia biznesu w tym kraju to poziom jakiegoś Bangladeszu. Szukam producenta pewnych elementów i podejście firm z Polski mnie załamuje. Firma z zachodu tego samego dnia, co dostała mail odpisuje z prośbą o szczegóły. Nie mija tydzień i temat jest obgadany i mam na mailu ofertę. A w tym chlewie? – czekasz 3 tygodnie, bo szef nie miał czasu otworzyć maila, – 2 tygodnie potrzeba, żeby odpisać, że nie mogą otworzyć pliku – 2 tygodnie zajmuje zebranie zespołu, który w ogóle zdecyduje, czy są zainteresowani – jak napiszesz mail, to w 99% nikt nie odpisze – jak dzwonisz, to nigdy nie ma osoby decyzyjnej w firmie – pytania po co potrzebuję wycenę XD – pytania, czy nie jestem z konkurencji XDDDD Ale najlepszy był typ, co mnie chamsko pouczał przez telefon, że takich elementów jak ja chcę, to się nie da zrobić i nikt tego nie zrobi. On wie, bo jest fachowcem i siedzi w branży od 30 lat XDD #januszebiznesu #pracbaza #zalesie Czytaj dalej...

Powiedzcie mi jak…

Powiedzcie mi jak kiedykolwiek ma być dobrze, jeśli wygląda to tak jak u mnie w robocie, że przychodzą Polaczki niewolnicy za gównianą kasę, a spuszczają się nad tą robotą jakby zarabiali 20 tysięcy miesięcznie. Nigdy nie będziemy godnie żyć, bo do ludzi nie dociera, że jak pracują w zagranicznym korpo to za granicą w tym korpo ludzie ŚMIEJĄ SIĘ z Polaków, że zapierdalają za takie pieniądze. U mnie ludzie pracują za 3000-4000 i niektórzy to jakby im przełożeni kazali wziąć długopis i robić dziurę w betonie to by robili. #pracbaza #korposwiat #polska #gospodarka #ekonomia #pieniadze Czytaj dalej...

Po krótkiej przerwie…

Po krótkiej przerwie zapraszam was do kolejnej odsłony poradników i przemyśleń na temat kredytów hipotecznych. Dziś odpowiem na pytania dotyczące weryfikacji ofert. Dlaczego kalkulatory kredytowe oraz indywidualne wizyty w bankach nie mają sensu? Jak porównywać oferty i świadomie wybrać tą najlepszą? Internet to obszerne źródło informacji, wskaźników czy porównań. Czasami rzetelnych, a czasami nieobiektywnych i szkodliwych. Nie inaczej jest w kwestii oferowania pewnych usług i propozycji. Gdy sprawa rozchodzi się o 30 letnie zobowiązanie w postaci kredytu hipotecznego pełne zaufanie do kalkulatorów może prowadzić do kłopotów. A już na pewno nie jest najlepszym rozwiązaniem z możliwych jeśli chodzi o weryfikację wariantów. W tym wpisie przedstawię wam powody dlaczego tak się dzieje oraz opiszę w jaki sposób uzyskać najlepszą ofertę kredytową na dany moment. Uwzględniając wiele zmiennych czynników. Zarówno po stronie banku jak i konsumenta. W poprzednich publikacjach szczegółowo opisywałem z jakich kosztów składa się kredyt oraz które dokładnie będą dla nas najistotniejsze. Są to koszty cechujące się dużą zmiennością czy okresowością. Ubezpieczenie pomostowe które obowiązuje u niektórych miesiąc, a u innych 3-4 lata. Ubezpieczenia na życie oraz nieruchomości które obniżają marże, ale same w sobie stanowią duży, nieopłacalny koszt. Prowizje początkowe oraz te za nadpłatę lub spłatę całkowitą. Kwestia obsługi administracyjnej kredytu, czasów procesowania, wewnętrznych wymagań i preferencji banku np. dotyczących zawodu, formy zatrudnienia. Tego wszystkiego nie dowiecie się z kalkulatorów dostępnych w Internecie. Czasami kwestie bardziej bezczelne- kalkulatory sponsorowane które na pierwszym miejscu wcale nie umieszczają najlepszej oferty. Wystarczy w pierwszym roku kredytowania zaoferować niższą niż docelowo marżę. A w regulaminie kalkulatora dopisać, że kalkulacja dotyczy pierwszych 12 miesięcy kredytowania. Oczywiście kalkulatory podadzą nam najciekawsze oferty na podstawie RRSO oraz marży banku. Wysoką zmiennością będą się cechować w najbliższym czasie stopy procentowe. Ich uwzględnienie musi być zrozumiałe dla konsumenta a tak nie jest. Istotna jest także rozmowa oraz zrozumienie dlaczego rata wzrośnie, kiedy i na podstawie ilu miesięcznego WIBORu. To wszystko składa się na koszt naszego kredytu. Bezpośredni oraz ten związany z ryzykiem ekonomicznym. Po zasięgnięciu opinii kalkulatora możemy udać się do banku. Pytanie jaki procent ofert chcemy weryfikować oraz analizować ich umowy? Podpowiem, że jest ich ponad 50 i każda z nich cechuję się innym sposobem na zarobienie na kliencie. Moi klienci często pytają czy warto weryfikować oferty z banku już po rozmowie z doradcą? Często zachęcam bo rezultaty są oczywiste. Nie ma to większego sensu. Minusem jest także mocno ograniczona rola doradcy bankowego. Kre Czytaj dalej...