Ekonomiczny analfabetyzm…

Ekonomiczny analfabetyzm licealnej historii Bryan Caplan W 11. klasie [16-17 lat] zapisałem się na przedmiot „historia USA” na poziomie rozszerzonym. Jednak po rozpoczęciu studiów ekonomicznych oburzyłem się poziomem ekonomicznego analfabetyzmu obecnego w moich podręcznikach do historii. Mainstreamowi historycy prawie w ogóle nie wspominali o bezprecedensowym cudzie trwałego wzrostu gospodarczego. Zamiast tego, skupiali się na podziale bogactwa: tym, jak biedni pracownicy korzystali ze związków zawodowych i regulacji aby wydrzeć swój zasłużony kawałek tortu od zatrudniających ich nieczułych kapitalistów. Ci historycy nie napisali nic o negatywnych skutkach uzwiązkowienia i regulacji rynku pracy – nawet nie wspomnieli, że takie konsekwencje istnieją. Moja fałszywa edukacja historyczna była inspiracją do wykładu „Dlaczego powszechna historia pracy jest błędna”. Mimo wszystko, od czasu do czasu wątpię w dokładność mojej pamięci. Czy moje podręczniki do historii naprawdę były takie okropne? Pewnego wieczoru, pokonany przez nostalgię, postanowiłem to sprawdzić. Jedną z dwóch głównych książek była „American History Before 1877” Raya Billingtona. Od razu otworzyłem rozdział dotyczący początków industrializacji i dowiedziałem się, iż: Ciężka dola pracownika. Upowszechnienie się pracy w fabrykach spowodowało wyrwę między pracodawcami i pracownikami, przez co ci pierwsi przestali osobiście troszczyć się o dobrobyt tych drugich. Z powodu zaciętej konkurencji i stale rosnącej dzięki zagranicznej imigracji podaży pracy, byli oni w stanie narzucić nieznośne warunki pracy na pracowników. Tydzień pracy wynosił od 13 do 15 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu, a poziom płac po panice z 1837 był tak niski, ze rodzina mogła żyć tylko, jeśli wszyscy jej członkowie pracowali. Tak więc praca dzieci była powszechna. Fabryki były niehigieniczne, słabo oświetlone, brak było ochrony przed niebezpieczną maszynerią. Bezpieczeństwo pracy nie istniało; pracownicy byli zwalniani od razu, gdy choroba lub stary wiek zaczęły wpływać na ich efektywność. Ponieważ ani społeczeństwo ani rząd nie były zainteresowane tą sytuacją, pracownicy byli zmuszeni sami się zorganizować by się chronić. Dobre wiadomość: moja pamięć okazuje się całkiem trafna. Zła wiadomość: analfabetyzm ekonomiczny Billingtona jest dużo poważniejszy, niż sądziłem. Im więcej wiesz o ekonomii, tym dużo gorszy się on wydaje. Błędy tak poważne muszą być rozważone zdanie po zdaniu – i nie można tu sobie pozwolić na bycie sarkastycznym. Upowszechnienie się pracy w fabrykach spowodowało wyrwę między pracodawcami i pracownikami, przez co ci pierwsi przestali osobiście troszczyć się o dobrobyt tych drugich. Pierwsza rzecz: głównym czynnikiem determinującym płace i warunki pracy jest krańcowa produktywność pracowników, nie „osobista troska”. Czy naprawd Czytaj dalej...

Jedna z substancji która…

Jedna z substancji która wchodzi w skład płynu dezynfekującego, którą Ministerstwo Zdrowia rozlewa w szkołach. Strasznie drażniąca na oczy i układ oddechowy, powodująca senność, osłabienie i odruchy wymiotne. Płyn ten nadaje się np. do czyszczenia smarów. Czy to celowe trucie dzieci, żeby zwiększyć statystyki koronawirusa? #rokszkolny #tvpis #afera #szkola #dzieci #prowokacja #biznes #ciekawostki Czytaj dalej...

Jak zmieniała się zasadność…

Jak zmieniała się zasadność brania kredytu? Od horrendalnych odsetek i społecznej awersji do jakichkolwiek długów do bycia zmuszanym przez system do zaciągania zobowiązań. Biorąc pod uwagę zmiany stóp procentowych jeszcze 10 lat temu rata kredytu była dwukrotnie wyższa. To 1/3 okresu przeciętnego zobowiązania hipotecznego. Stosunkowo krótki okres i duże zmiany. Także naszych nawyków i przyzwyczajeń. Życie na kredyt stało się modne, i przede wszystkim stało się opłacalne. Decyzja o zakupie nieruchomości za gotówkę w tym momencie zawsze będzie matematyczną abstrakcją i błędem. Koszt kredytu na 500000 zł na 30 lat to nieco ponad 200000 zł. Ulokowanie środków które miały być przeznaczone na zakup nieruchomości nawet na niskooprocentowanych obligacjach(1.5%) da nam po 30 latach da nam 285000 zł zysku. To zarobek około 80000 zł. Lokując środki w bardziej produktywny sposób naprzykład na funduszach pieniężnych, obligacyjnych czy dywersyfikując inteligentnie portfel można osiągnąć większą różnice. W przypadku oprocentowania na poziomie 3% różnica na koniec wynosi 530000 zł. Ponad pół miliona do zaoszczędzenia w wyniku prostej kalkulacji. Oczywiście gdy stopy procentowe pójdą do góry należy odrazu spłacić kredyt dzięki oszczędnością które zachowaliśmy i mamy dostępne. Analogicznie ma się sytuacja wśród osób które chcą wnieść większy wkład własny, na przykład 50%. W obecnym układzie sił taka decyzja to finansowy błąd wynikający z niewiedzy, a także frustracji wobec szukania miejsc na bezpieczne ulokowanie oszczędności. Korzystają z tego także banki centralne które zasypują nas świeżym pieniądzem. Dla większości niezorientowanych słowa prezesa NBP Glapińskiego o „nieprzebranej ilości gotówki” były tylko partyjną propagandą o świetnym stanie gospodarki. Ci bardziej zorientowani dostrzegli w tym niebezpieczną obietnice niszczenia naszej waluty i kontynuację zwiększenia jej ilości w obiegu. 871 mld to dług publiczny w 2015 roku, przewidywany na 2021 to nawet 1.5 bln. Pozornie uspokajani jesteśmy jego niskim stosunkiem do PKB, porównywaniem się do zachodu Europy. To niezwykle krótkowzroczne i niebezpieczne postrzeganie. Należy także zadać pytanie rządzącym gdzie trafiła i co sfinansowała kwota 600 mld? Czy podniosła standard życia zwykłych ludzi? Czy tych którym obecny system jest na rękę. pokaż spoiler spoiler #kredythipoteczny #kredyt #banki #nieruchomosci #mieszkanie #mieszkaniedeweloperskie #ekonomia #finanse #gospodarka #neuropa #inwestycje #pieniadze #oszczedzanie Czytaj dalej...

W Niemczech w restauracji…

W Niemczech w restauracji musisz podać imię, nazwisko i numer telefonu, w części landów otworzyli tylko ogródki. Jakoś śledzenie kontaktów idzie tam sprawniej. U nas taki Kraków w środku pandemii postanowił zamknąć ogródki po 22 i jakoś dziwne że im szambo wybiło jak się kiszą w piwnicach z zerową wentylacją i zamiast wietrzenia klima zapiernicza na pełnych obrotach. Żółta strefa pasuje i wniosków nie wyciągają. Zaraz im te knajpy na dobre zamkną. W Gdyni kelner bez maski zaraził kilkanaście osób a reszta pochowała się po kontach. Podobnie w Opalenicy. Cyrk i prowizorka. I jeszcze każdy zamiast zgłosić się do sanepidu i cywilnie pozwać #januszebiznesu o odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu, pobyt w kawrantannie to się chowają jak te głąby nie wiedząc czy roznoszą choróbsko i czy płuca trwale nie uszkodzone. Niemiecki system jednak lepszy. Chcesz się kanjpie nachlać to podaj imię, nazwisko i telefon. Przynajmniej nie trzeba szukać bioterrorystów którym się kilka dni na dupie nie chce posiedzieć w domach. Restaurator przewoźnik dał ciała i przez jego zaniedbanie przepisów sanitarnych sie zaraziłeś, musiałeś siedzieć na tyłku to go skasuj za poniesione szkody. Przy odrobinie pecha będzie musiał ci rentę do końca życia rentę płacić. #koronawirus #krakow #gdynia #patologiazmiasta Czytaj dalej...