Zemsta najlepiej smakuje na…

Zemsta najlepiej smakuje na zimno.

Rok pracowałem w firmie, która zajmowała się pisaniem wniosków i realizowaniem projektów z hajsu od państwa. Różne fundusze, projekty itp. Szybko okazało się, że ideologicznie nam nie po drodze, ale nie mieszam życia prywatnego z tym co dzieje się w pracy. Ogólnie ja sam robiłem fajne rzeczy i praca mi się podobała. Unikałem zarządu i było spoko.

O tym, że się żegnamy dowiedziałem się 10 dni przez końcem umowy od zarządu. Na szczęście domyśliłem się już dwa miesiące wcześniej, więc nową pracę miałem gotową. Musiałem zostawić rozgrzebana swoją pracę i przekazać ją komuś innemu. Wiedziałem, że ci którzy przyjdą po mnie będą musieli dowiadywać się odemnie rzeczy długo po moim odejściu, bo zwyczajnie nie ogarną. Chciałem pojąć im na rękę i odejść w pokoju, bo po prostu zależało mi na tym żeby robota, która zrobiłem nie poszła na marne.

Pożegnanie było milutkie. Poczochralismy się po głowach, uściski rąk i uśmiechy. Idealnie. Ale coś przelew za ostatnia wypłatę się spóźniał. Nie pierwszy raz, bo firma miała problemy z płynnością finansową. Jednak tu sytuacja jest inna, bo powinienem dostać kasę zaraz po zakończeniu umowy.

Codziennie wiÄ™c pisaÅ‚em i pytaÅ‚em, kiedy bÄ™dzie hajs. Zawsze byÅ‚o, że przelewy już poszÅ‚y i już już zaraz bÄ™dzie. 16 dni po terminie na kolejne moje zapytanie odpowiedź padÅ‚a „Musisz coÅ› jeszcze dla nas zrobić, to wtedy przelew pójdzie”. Osoba, której przekazywaÅ‚em zadania nie zapisaÅ‚a sobie tego co jej mówiÅ‚em i zapomniaÅ‚a. PołączyÅ‚em siÄ™ z niÄ…, wyjaÅ›niÅ‚em w 20 minut i piszÄ™, że czekam na przelew.

„Jeszcze potrzebujemy od ciebie żebyÅ› zrobiÅ‚ to i to i to”. Tu siÄ™ zagotowaÅ‚em i powiedziaÅ‚em, że koniec tego, daÅ‚em im palec, a oni zaraz chwytajÄ… rÄ™kÄ™. NapisaÅ‚em, że czuje siÄ™ oszukany i nic nie zrobiÄ™ dopóki nie dostanÄ™ przelewu. Kłótnia trwaÅ‚a kilka dni. Ja odezwaÅ‚em siÄ™ do prawnika z mojej rodziny, ale w koÅ„cu po 24 dniach opóźnienia dostaÅ‚em kasÄ™.

Spotkałem się jeszcze z jedną z tych osób osobiście. Ona jako ona mnie przeprosiła, po zasugerowaniu, że wypada to zrobić, ale zrobiła. Powiedziałem, że nie chce mieć nic wspólnego z tą firmą.

Mija jakiś czas, nagle ta sama osoba się odzywa, że potrzebuje dostępu do mojego służbowego maila. Mail zakładaliśmy w pierwszy dzień pracy na gmailu. Ja osobiście go zakładałem, jest tam moje imię i nazwisko. Ustawiłem sobie weryfikacje dwuetapową, bo wszystkie konta mam tak zabezpieczone.

Wczoraj patrzę, że jest próbą logowania na tego maila. Następnie wiadomość, żebym udostępnił im tego maila, bo moja korespondencja jest ważna do rozliczenia projektu. Mówię, że mogę im przesłać jak coś potrzebują tylko mają napisać co. Oni, że jest tego dużo i że woleliby sami.
– Ale to mój mail
– Nie, to sÅ‚użbowy
– Jak to jest sÅ‚użbowy, to jako admin pewnie możecie tam wejść

No nie mogÄ…, bo to zwykÅ‚y Gmail. Ponawiam, dajcie znać co chcecie to po Å›wiÄ™tach, wam przeÅ›lÄ™. „Ale my to potrzebujemy max na jutro, nie możemy czekać”. OdpowiedziaÅ‚em tylko, że ja czekaÅ‚em 24 dni, to oni też mogÄ… poczekać.

#pracbaza #zalesie #januszebiznesu