JAK TO JANUSZ BIZNESU CIĘ…

JAK TO JANUSZ BIZNESU CIĘ WYKORZYSTUJE W TYRCE I CZEMU DLA MARKSA TO WCALE NIE JEST WYZYSK – czyli o historii pewnego błędu słów kilka.

Będzie długo, nudno i (chyba) nawet merytorycznie. Zapraszam.

Prawdopodobnie każdy pracujący człowiek przynajmniej raz w życiu spotkał się z terminem wyzysku. Wyzysku jako zbyt niskiej płacy, wyzysku jako nadmiernego wykorzystywania pracowników. Terminem wyzysku bardzo często operuje także i lewica (w tym i ta marksistowska) jako naoczny dowód błędów i wypaczeń kapitalizmu. Musimy sobie jednak uświadomić, że potoczny termin wyzysku i ten zaproponowany przez Karola Marksa są zupełnie inne. Ale żeby zrozumieć tę koncepcję należy cofnąć się nieco wcześniej, bo aż do czasów antycznej Grecji:

lichwa jako narzędzie wyzysku?

Money was intended to be used in exchange, but not to increase at interest. And this term interest, which means the birth of money from money, is applied to the breeding of money because the offspring resembles the parent. Wherefore of all modes of getting wealth this is the most unnatural

– Arystoteles

Od niepamiętnych czasów lichwa (pożyczanie pieniędzy na procent) była traktowana z nieufnością i pogardą. Jedną z niewielu rzeczy, w której z całą pewnością grecki filozof i grecki pasterz owiec byliby zgodni było to, że robienie „pieniędzy z pieniędzy” to niegodziwe zajęcie. Niechęć wobec lichwiarzy przetrwała upadek antyku, imperium Rzymu i została zaimplementowana przez dwie wielkie monoteistyczne religię: chrześcijaństwo i islam. Przez setki lat lichwiarstwo zarówno w Europie jak i na Bliskim Wschodzie było surowo zakazane. Jednakże władcy potrzebowali pożyczek na finansowanie swoich przedsięwzięć pozostawiając pewną sprytną furtkę: pozwalając praktykować ją ludziom religijne obcym (Żydom, Grekom, Ormianom, Asyryjczykom).

Sytuacja diametralnie zmieniła się w czasach reformacji. Kiedy to niejaki Jan Kalwin w 1547 roku zrywa z tradycyjnym zakazem lichwy. Udzielając swoim zwolennikom pozwolenia na pożyczki na procent. Nadchodzi czas tzw protestanckiej etyki pracy. Jak później dociekał Maks Weber poglądy protestantów (a w szczególności kalwinistów) miały niemały wpływ na rozwój gospodarczy, kładąc podwaliny pod współczesny kapitalizm. Wierzyli oni w predestynację, finansowe powodzenie w życiu doczesnym było dowodem na wsparcie od Boga. Prowadzili oni także bardzo skromny tryb życia, stroniąc od wydawania pieniędzy na rozrywki i wystawne życie. [Co bardzo ważne!] traktowali oni pracę jako wartość samą w sobie. Tak więc idealny kalwin pracował dużo, wydawał mało, inwestując albo oszczędzając wszystkie zarobione nadwyżki. Do dziś w krajach takich jak Szwecja czy Holandia ludzie operujący nieraz dziesiątkami milionów euro z pozoru niczym nie wyróżniają się spośród tłumów.

W 1776 szkocki uczony Adam Smith publikuje słynne „Bogactwo Narodów…” kładąc podwaliny pod ekonomię jako odrębną naukę i zakładając tzw klasyczną szkołę ekonomii. Jednym z ważniejszych tematów owej rozprawy były dociekania na temat wartości towaru. Smith jako Szkot był dobrze zaznajomiony z tradycyjną, protestancką etyką pracy i gloryfikacją jej jako wartości samej w sobie. Stwierdził więc, że głównym miernikiem wartości danego dobra jest praca potrzebna do jego wykonania. Rynkowa cena różni się od „ceny naturalnej” (wyrażonej właśnie w pracy), w zależności od popytu i podaży czasem jest niższa, a czasem wyższa. Jednak w odpowiednio długim horyzoncie czasowym obie wartości są zawsze ze sobą tożsame. Tak powstała labourystyczna teoria wartości (labour – praca)

ej dobra, tyle tekstu i co dalej? Gdzie ten Marks i wyzysk?

Już tłumaczę ziomeczku. Przez wiele następnych dekad założona przez Smitha i Dawida Ricardo klasyczna szkoła ekonomii była jedynym naukowym paradygmatem tej raczkującej nauki. Każdy uczony zastanawiający się nad przyczynami zjawisk gospodarczych musiał ją znać. Znał i poważał ją także pewien niemiecki filozof, Karol Marks. Jak każdy zainteresowany gospodarką sięgnął po „Bogactwo Narodów” budując na gruncie ekonomii klasycznej materialne zaplecze dla swoich filozoficznych teorii o dynamice społecznych przemian. Już na pierwszych stronach swojego Kapitału Marks zgadza się ze Smithem, że to praca wyznacza wartość towaru. Tylko po to aby kilka rozdziałów później na podstawie tego twierdzenia zając się innym zjawiskiem… wyzyskiem.

Rozumowanie Marksa na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo spójne i logiczne: jeśli wartość towaru równa jest wartości pracy włożonej w jego produkcję, to fabryczny robotnik powinien otrzymać całość zarobku (tzw wartości dodanej) z jego sprzedaży. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z wyzyskiem przez posiadającego fabrykę kapitalisty.

Tak więc dla Marksa i późniejszych marksistów wyzyskiem nie jest zbyt niska pensja. Wyzyskiem jest absolutnie każdy zysk kapitalisty, który nie zostanie oddany robotnikowi.

Zaorany za życia

Koncepcja wyzysku wraz z twierdzeniem o malejącej stopie zysków z kapitału (o tym może kiedy indziej) miała nadawać filozoficznemu marksizmowi naukowych podstaw, silnie ugruntowanych w znanych dla każdego ówczesnego intelektualisty teoriach ekonomii. Miała być racjonalnym wyjaśnieniem czemu kapitalizm oznacza okradanie robotników z owoców ich pracy i wyjaśnienie czemu jedynym sprawiedliwym systemem jest komunizm. Marks z dumą określał swoje poglądy mianem socjalizmu naukowego w odróżnieniu od dawnych koncepcji socjalistycznych, nazywanych od teraz socjalizmami utopijnymi.

Na nieszczęście dla Marksa ekonomia nie stała w miejscu i w sto lat po opublikowaniu dzieła Smitha pojawili się kolejni uczeni, krytykujący jego zbudowaną na pracy teorię wartości. Bo jeśli towar wart jest tyle ile włożona w niego praca to czemu ludzie czasem wolą towary mniej pracochłonne (podbijając ich ceny) od tych wymagających większych nakładów? Czemu wraz ze zmianami w czasie subiektywne potrzeby społeczeństwa diametralnie zmieniają ceny poszczególnych dóbr? Czemu poważny i ceniony artysta jest w stanie w kilka godzin namalować wart fortunę obraz, podczas gdy wiejski malarz-samouk tygodniami może siedzieć nad bohomazem, który i tak będzie niewiele wart?

Tak właśnie w narodziła się rewolucja subiektywno-marginalistyczna, wyznaczają o wiele trafniej wartość na podstawie subiektywnych preferencji konsumentów. Zwracając uwagę na krańcowe (marginalne) ich potrzeby na dane dobro w konkretnym czasie. Do tego wniosku w podobnym czasie doszli niezależnie od siebie dwaj skrajnie przeciwstawni ekonomiści. Leon Walras – założyciel matematycznej szkoły ekonomii i Carl Menger – twórca mocno prokapialistycznej austriackiej teorii ekonomii, która już w założeniach odrzucała matematykę jako sposób ekonomicznych dociekań.

Rozwój ekonomii zadał bardzo mocny cios zbudowanemu na archaicznych założeniach marksizmowi. Bo jeśli wartość towaru nie jest tylko prostym wyrażeniem włożonych w jego powstanie roboczogodzin to robotnik nie musi być wyzyskiwany z owoców swojej pracy, jeśli nie otrzyma całej wartości dodanej z jego sprzedaży. A komunizm (jako odebranie kapitalistom ich fabryk i rozdanie robotnikom) wcale nie będzie remedium na całą ekonomiczną niesprawiedliwość tego świata.

Zmiany w postrzeganiu ekonomii przyspieszyły powstanie nurtu, który dziś nazwalibyśmy socjaldemokracją (w tamtych czasach to słowo miało nieco inne znaczenie). Coraz więcej popierających Marksa socjalistów uważało, że zamiast krwawej rewolucji i całkowitej zmiany systemowej należy raczej porozumiewać się z kapitalistami. Wymagając od nich wyższych płac, lepszego przestrzegania BHP i traktowania robotników. W dalekiej Rosji zupełnie innego zdania był niejaki Włodzimierz Ilicz Uljanow. Który to podkreślając wagę pracy przyjął przydomek Lenin (od lnu) określił odchodzących od marksistowskiej ortodoksji zachodnich socjalistów mianem „sprzedajnych psów burżuazji” i szykując się do historycznego momentu budowy nowego świata. Ale to już zupełnie inna historia:)

Gdybyś chciał poczytać o tym więcej:

Stankiewicz – Historia myśli ekonomicznej
Geoffrey Ingham – Kapitalizm
Max Weber – Etyka Protestancka a Duch Kapitalizmu
Eugen von Böhm-Bawerk – Kapitał i zysk z kapitału.

#4konserwy #neuropa #ekonomia #filozofia #historia #libertarianizm i może jeszcze #antykapitalizm