Cześć Mirabelki i…

Cześć Mirabelki i Mireczki!
Chciałbym wam przedstawić jak wyglądało podejście mojego pracodawcy do epidemii.
Pracuje w biurze w Niemczech, mała firma, ok. 30 osób.
Na początku marca mieliśmy zebranie, szef powiedział, ze nadchodzi kryzys i musimy się przygotować.
Zapewnił wszystkich, ze firma jest w dobrej sytuacji finansowej i gdybyśmy nie otrzymali żadnego wsparcia to 6 miesięcy wytrzymamy bez zwolnień.
Nastąpiły przygotowania do kryzysu. Firma zakupiła laptopy, poleasingowe z HP+ stacje dokujące, żaden high end, ale do pracy biurowej w sam raz.
Przez pierwszy tydzień 10 osób pracowało w domu, w celach testowych-przestawienie się na „bezpapierowa” robotę. W międzyczasie złożony został wniosek o dofinansowanie
do wypłat na wypadek konieczności skrócenia czasu pracy. Złożenie wniosku nie dawało 100% gwarancji otrzymania dofinansowania, dlatego mieliśmy tez Plan B- w przypadku odrzucenia wniosku
polowa pracowników będzie musiała na zmianę chodzić na chorobowe, żeby dostać kasę z kasy chorych.
Dzisiaj przyszła decyzja, możemy skrócić czas pracy do 50% procent. Tydzień w pracy-tydzień w domu.
Jak wygląda to finansowo?
Polowe wypłaty brutto płaci pracodawca, ta część jest opodatkowana. Natomiast 60% z utraconego zarobku netto zwraca państwo (67% jeśli ktoś ma dziecko).
Prawdopodobnie ze względu na skale kryzysu, dofinansowanie zostanie podniesione do 80 i 87%.
W moim przypadku za prace na pól etatu zarobie 180€ mniej niż na cały etat.
Zawsze narzekałem, ze place duze podatki, ale teraz już wiem, ze te pieniądze nie poszły na marne.

#koronawirus #pracbaza i anty #januszebiznesu